2017
Ce document est lié à :
https://hdl.handle.net/20.500.13089/w34i
Ce document est lié à :
https://doi.org/10.4000/books.iblpan
Ce document est lié à :
info:eu-repo/semantics/altIdentifier/isbn/978-83-67637-63-3
Ce document est lié à :
info:eu-repo/semantics/altIdentifier/isbn/978-83-65573-99-5
info:eu-repo/semantics/openAccess , https://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/4.0/
Gdyśmy się ujrzeli pod prawdziwym dachem, wpośród prawdziwych drzwi i okien, gdzie nic nam na głowę nie kapało, gdzie w nocy żadne zwierzę nie zaglądało, myśleliśmy, że jesteśmy w raju. Wprawdzie i tam nie brakło zwierząt. Co wieczór seciny szczurów, goniąc się nad pułapem i za ścianami, wyprawiały tak niesłychany Sabbat, że gdy dla obrony zaprosiliśmy kota, choć kocisko było ogromne, czarne i złośliwe, przecież zlękło się, wydęło grzbiet i uciekło. Myśmy nie uciekli, bo też i nie mogliśmy już...